Recenzja „Encanto”: Przewodnik czarnej owcy po harmonii rodzinnej
Nasz werdykt
„Encanto” to niezwykle czarujący film, głęboko wnikający w paradoksy rodzinnego uwikłania, pozostający jednocześnie w kontakcie z widzami w każdym wieku.
Do
- - Niezwykle gęste opowiadanie historii, które nie ugrzęzło w szczegółach
- - Bardzo zabawne, ale to nie umniejsza jego głębokiego wglądu w dynamikę rodziny
- - Animatorzy idą na całość i to widać
Przeciwko
- - Co dziwne, muzyka Lin-Manuela Mirandy jest słabym ogniwem
Nie chcę tego przesadnie podkreślać, ale jako białego krytyka nie-latynoskiego, moje spojrzenie na Czar , najnowszy film animowany Disneya, poświęcony konkretnie dziedzictwu i kulturze Kolumbii. Nie mam żadnego wglądu w dokładność ani zawiłość estetyki filmu poza stwierdzeniem, że film wygląda całkiem dobrze z pozorną dbałością o szczegóły, która była znakiem rozpoznawczym ostatnich wypraw Walt Disney Company w wielokulturowość.
Mogę jednak mówić o poczuciu, że Czar jest jednym z najbardziej odważnych tematycznie wpisów we współczesnym kanonie Disneya, aktywnie zachęcającym publiczność do zbadania własnej dynamiki rodzinnej pod przykrywką typowego musicalu familijnego. Nazywanie tego wywrotem to prawdopodobnie krok za daleko, ale ukryte komunikaty o celu więzi rodzinnych stanowią cenną lekcję dla tych, którzy cenią pozory spójności nad dobro swoich bliskich.
Pomimo tego, jak może przedstawiać się marketing filmu Czar , nie jest strasznie zainteresowany podróżą standardowego bohatera przygodowego akcji, zamiast tego skupia się na odległej wiosce, w której magiczna rodzina Madrigal pełni rolę patronów społeczności założonej przez uchodźców. Pobłogosławieni cudem ucieleśnionym w wiecznym płomieniu świecy i ich uosobionym mieszkaniu, Casicie, Madrigale zostali magicznie obdarzeni darem o supermocy, którego używają, aby zapewnić swojej społeczności i podnieść w niej wyższy szacunek dla swojej rodziny.
Wyjątkiem jest Mirabel (Stephanie Beatriz), która została odrzucona przez magię podczas ceremonii dochodzenia do pełnoletności i pogodziła się z permanentnym statusem czarnej owcy. Jednak tak jak jej młodszy kuzyn Antonio (Ravi-Cabot Conyers) otrzymuje swoją specjalną umiejętność, Mirabel jest jedyną osobą, która widzi, że Casita rozwija przerażające pęknięcia, zwiastujące zanikającą magię rodziny.
Wyprawa Mirabel, by odkryć tajemnicę magii jej rodziny, ma głównie charakter domowy, wyprawa w głąb serc jej sióstr (Diane Guerrero i Jessica Darrow), ciotki (Carolina Gaitán), wujka (John Leguizamo) i babci (María Cecilia Botero). kopać głębiej niż ich unikalne zdolności i zrozumieć więzy, które ich łączą, a także konflikty, które grożą ich podziałem. Na przykład presja wywierana na siostrę Mirabel, Luisę, by stale naciskała na siebie, by wykorzystywała więcej swojej super siły, powstrzymuje ją przed podatnością na chwile zrelaksowanej słabości.
Jej sytuacja nie jest bynajmniej wyjątkowa w rodzinie Madrigal, a perspektywa niemagicznego Mirabela częściej spotyka się z szyderstwem niż zrozumieniem, w połączeniu z wyrachowaną afirmacją, że Mirabel jest tak samo wyjątkowy, jak każdy z nich bez rzeczywiste przekonanie, że jest ona tak samo pomocna dla rodziny, jak każdy.
To kładzie podwaliny pod uroczo zabawne, ale nie mniej wzruszające badanie tego, co to znaczy być wyrzutkiem w strukturze rodziny, w której miłość ma być bezwarunkowa, ale często jest zdominowana przez indywidualne ego oraz własną historię i traumy. Czar zarządza bardzo ostrożną równowagą między humanizowaniem swojej obszernej obsady krewnych Madrigal i opowiadaniem znaczącej historii z ich połączonych tradycji, co sprawia, że film jest niezwykle gęsty na około 100 minut, ale nigdy nie czuje się pospieszny lub przytłaczający w szaleńczym opowiadaniu.
Jedynym obosiecznym mieczem w tym doświadczeniu jest, co dziwne, muzyczny wkład Lin-Manuela Mirandy. Trzeba przyznać, że piosenki są niezwykle skuteczne w przekazywaniu publiczności obszernych informacji ekspozycyjnych w zrozumiały i energiczny sposób. Są to również segmenty, które pozwoliły zwiastunom filmu stworzyć iluzję narracji akcji i przygody, ponieważ animatorzy często opierają się na abstrakcji i metaforze, aby dosłownie dosłowić tekst piosenki w sposób, który pozwala im być bardziej kreatywnym niż mogłoby to zrobić w rustykalnej scenerii. pozwalać na.
Tworzy to jednak dziwny rozdźwięk między muzyką a narracją, do tego stopnia, że piosenki są niemal nachalne pomimo ich efektywnej użyteczności narracyjnej, a na pewno nie pomaga, że tak naprawdę nie ma w tym gronie. Charakterystyczne dla Mirandy schematy rymów słownych mogą być dobre w przekazywaniu istotnych informacji o fabule, ale muzyka jest albo niedopracowana, albo przeładowana do tego stopnia, że po chwili staje się po prostu przyjemnym hałasem, a nie czymś, czego można słuchać samodzielnie. prawidłowy.
Nawet jeśli, Czar to niezwykle czarujący film, głęboko wnikający w paradoksy rodzinnego uwikłania, pozostający jednocześnie w kontakcie z widzami w każdym wieku. Twoja radość jest prawdopodobnie ograniczona jedynie twoim upodobaniem do szczególnej marki przyjazności dla rodziny Disneya, ale nawet wtedy możesz być zaskoczony tym, jak chętnie film zdekonstruuje pozorną harmonię jednostki rodzinnej. Może to nawet skłonić bliskich do introspekcji w tym sezonie świątecznym, a to może wystarczyć, aby przezwyciężyć wszelki cynizm.
Czar gra teraz w kinach.