Recenzja „Matrix Resurrections”: Deja vu, wszystko od nowa
Nasz werdykt
Lana Wachowski albo zebrała pakiet największych hitów z najciekawszych momentów „Matrix”, albo stworzyła reboot, który jest prawie zbyt wywrotowy dla własnego dobra.
Do
- - Jest niezaprzeczalny dreszczyk emocji, gdy Reeves i Moss powracają do swoich kultowych ról wraz z nowymi wersjami starych postaci, a także zupełnie nowymi postaciami
- - Chociaż akcja jest inscenizowana znacznie inaczej niż w poprzednich filmach, jest kilka świetnych sekwencji
Przeciwko
- - Odtwarza określone sceny, scenerię i dialogi z oryginalnego filmu bez wyraźnego celu innego niż podróż w głąb pamięci
- - Nie wiadomo, czy powinien dostać przepustkę na kopiowanie „Matrixa”, bo przynajmniej wydaje się, że to wie
Czy lepiej czy gorzej, jeśli sequel potwierdza, że kopiuje oryginalny film, na którym jest oparty? Odpowiedź może decydować o tym, jak bardzo lubisz Zmartwychwstania Matrix , niecierpliwie wyczekiwana czwarta odsłona w Matryca franczyzowa. Nie pracuje z rodzeństwem Lilly, ale z pisarzami Davidem Mitchellem ( Atlas chmur ) i Aleksandar Hemon ( Projekt Łazarz ), Lana Wachowski powraca do serii, która nie tylko wyrobiła duetowi znane nazwiska, ale wpłynęła na styl i technikę filmową bardziej niż być może jakikolwiek inny film w ciągu ostatnich 20 lat.
Ekscytujące, chociaż jego nadejście może być, Zmartwychwstania Matrix odtwarza zbyt wiele pomysłów z pierwszego filmu, mając tylko rzucającą się w oczy samoświadomość jako ochronę przed brakiem oryginalności, nawet gdy Wachowski i jej zespół otwierają drzwi do nowych przygód, na które czekali widzowie od zakończenia oryginalnej trylogii .
Keanu Reeves powraca jako Thomas Anderson, projektant gier wideo, którego autorska praca Macierz , na zawsze zmienił krajobraz jego branży i katapultował go do biura, w którym kręci się w kółko w poszukiwaniu innego, zmieniającego grę pomysłu. Ponieważ zaginające rzeczywistość podstawy gry stały się kiedyś tak żywe, że przestał być w stanie odróżnić fantazję od rzeczywistości, Thomas regularnie spotyka się z analitykiem (Neil Patrick Harris), który przepisuje mu niebieskie pigułki, aby przeciwdziałać jej niepokojącym skutkom. Ale kiedy Morfeusz (Yahya Abdul-Mateen), postać z jego gry, i młoda kobieta o imieniu Bugs (Jessica Henwick) kontaktują się z nim, aby szukać pomocy w tajnym, kontrolowanym przez maszyny świecie, o którym przez lata uważnie przekonywał siebie, jest wymysłem jego wyobraźnia, dobre samopoczucie Thomasa i cała jego przyziemna egzystencja zaczyna się kruszyć wokół niego.
Jest dużo więcej do wyjaśnienia w fabule, która podobnie jak jej poprzednicy jest przeładowana ekspozycją, a jednocześnie jakoś niesamowicie skomplikowana i ostatecznie bardzo prosta, to pozostawię widzom do odkrycia dla siebie. To, co skutecznie zrobił Wachowski, to zbudowanie rosyjskiej lalki gniazdującej, która jest oryginałem Matryca mieści się w środku.
W obu filmach Thomas prowadzi zwyczajne życie, które, jak wyczuwa, ukrywa głębszą rzeczywistość, kontaktuje się z osobami z tej prawdziwej rzeczywistości i ostatecznie zostaje zaproszony do poznania ważnej, ale głęboko przygnębiającej prawdy. Bugs i Morfeusz odtwarzają nawet miejsca i doświadczenia z oryginalnego przebudzenia Thomasa, od scenografii po kostiumy i dosłowne linie dialogowe, aby pobudzić jego pamięć. Deklaruje się, że dwie dekady później ludzie są mniej zainteresowani odłączeniem i poszukiwaniem tej prawdy, ale nie jest od razu jasne, co można osiągnąć w sequelu, który dodaje dodatkową warstwę hiper-świadomości, ale poza tym podąża za rytmem pierwszego filmu i zwraca na to uwagę podczas śledzenia ich.
Niewątpliwie zabawne jest, że postacie z prawdziwego świata filmu opowiadają o tym, jak Warner Brothers nękało twórcę Macierz przez lata, aby zrobić sequel i redukować swoje innowacje — bullet time jest największym — do minionej sztuczki; oczywiście robienie filmów znacznie różni się od tego, które miało miejsce 22 lata temu, a bullet time można łatwo odtworzyć za pomocą CGI. Ale jeśli Zmartwychwstania Matrix nie może dorównać poziomowi innowacyjności pierwszego filmu – i być może niesprawiedliwe jest wymagać, aby tak było – mrugające bieżnikowanie tej historii wydaje się szczególnie nieinspirowane, podczas gdy jego nowe techniczne rozkwity wydają się zastępcze dla czegoś lepszego, czego filmowcy nigdy nie odkryli.
Wydaje się, że biorąc pod uwagę obecny stan świata, możliwości fabuły wydają się nieskończone, nie tylko w odniesieniu do przejrzystej wizji oryginalnego filmu, ale także pod względem technologii, która staje się tak nieodłącznym kamieniem węgielnym naszego życia. Wachowski wydaje się jednak na tyle zachwycony osiągnięciami jej i jej siostry za pierwszym razem, że nawet ona jest szczęśliwa, że może jeszcze raz pojechać.
Yahya Abdul-Mateen w „Matrixie Zmartwychwstania”(Źródło zdjęcia: Warner Bros.)
Niestety akcja jest ewidentnie gorsza w Zmartwychwstania Matrix niż w którymkolwiek z poprzednich filmów. Ponieważ choreograf z Hongkongu, Yuen Woo-ping, tym razem jest nieobecny, najważniejsze momenty pochodzą głównie z ruchów cytowanych z wcześniejszych filmów, podczas gdy reszta wygląda na pomieszaną i trudną w nawigacji w porównaniu z super fajnymi, precyzyjnie złożonymi sekwencjami, które stworzyły oryginał seria taka ekscytująca jazda.
Fakt, że Reeves przeniósł się do franczyz, takich jak John Wick — inny, który był wielokrotnie naśladowany i kopiowany — tylko podkreśla, jak zbędne jest widzieć go z powrotem w akcji, że tak powiem, jako Neo. W erze, w której superbohaterowie z mocami telekinetycznymi są na porządku dziennym, dla postaci jest lekkim rozczarowaniem, że nie awansuje w taki sposób, jaki powinien osiągnąć po tym, jak dawno temu odkrył, jak łamać zasady nauki i fizyki.
To ekscytujące widzieć Reevesa i Carrie-Anne Moss z powrotem na ekranie w tych kultowych rolach. Ich faktyczne starzenie się daje bohaterom intrygującą dojrzałość, gdy zastanawiają się, czy rozpocząć nowy cykl demontażu i odrodzenia. Tymczasem, jako odpowiedniki nowej generacji, które ponownie rozpalają buntownicze duchy Neo i Trinity, Henwick i Abdul-Mateen radzą sobie równie dobrze z ryzami ekspozycji, jakie otrzymują, jak zrobili to ich poprzednicy.
Ostatecznie, bez perspektywy 22 lat kulturowych rozmów (a tym bardziej drugiego obejrzenia), trudno ocenić, czy ten film pcha franczyzę w nowych kierunkach, czy po prostu nagina się jak Neo do komercyjnych pocisków wystrzeliwanych w niego przez Lanę Wachowski, Warner Bracia i kilka milionów fanów na całym świecie. Ale jeszcze jedną rzeczą, którą dzieli ze swoimi poprzednikami, jest introspekcja, druga zgadywanie, która sprawiła, że byli tak zachęcający do ponownego odwiedzenia. W takim przypadku, nawet jeśli Zmartwychwstania Matrix wciąż nie łączy się po kilkukrotnym obejrzeniu, wciąż jest w nim więcej niż wystarczająco, aby zapewnić widzom rozrywkę podczas podejmowania decyzji.
Zmartwychwstania Matrix premiery w kinach i będą dostępne do streamowania w HBO Max od 22 grudnia.