Dlaczego nie potrzebujemy sezonu „Tiger King” 2

(Źródło zdjęcia: Netflix)
Kiedy pod koniec marca 2020 r. nastąpił pierwszy etap blokady COVID-19, świat był przygotowany na dobry, staromodny telewizor. Wszyscy spędzaliśmy dużo więcej czasu w domu i czuliśmy, jakbyśmy wspólnie spragnieli wspólnego popkulturowego doświadczenia, czegoś do wspólnego oglądania, aby stworzyć moment z wodą z ery pandemii. Wchodzić Tygrys Król , serial kryminalny Netflixa, który okazał się w tej chwili najbardziej uzależniającym i lubieżnym tonikiem.
Historia Joe Exotica, cefalowanego właściciela zoo, który kocha wielkie koty, złe pomysły i poliamorię, była po prostu zbyt dziwna, by nie była prawdziwa. Widzowie nie mogli nie dać się pochłonąć coraz bardziej szalonej historii o rywalizacji dzikiej przyrody, zjełczałym mięsie na pizzy, kampaniach prezydenckich, zorganizowanych zabójstwach i tajemniczym zaginionym mężu. Gdyby nie istniało, to albo John Waters, albo Sean Baker musieliby to wymyślić.
Według ocen Nielsena, Tygrys Król był obserwowany przez 34,3 miliona osób w ciągu pierwszych 10 dni od premiery, plasując się jako jeden z Netflix najbardziej udane wydawnictwa do tej pory. Do lipca tego samego roku Netflix twierdził, że w pierwszym miesiącu obejrzało go ponad 64 miliony gospodarstw domowych. Potem pojawiło się mnóstwo nominacji do nagrody Emmy, podobnie jak memy i zapowiedź adaptacji limitowanej serii z Kate McKinnon i Johnem Cameronem Mitchellem w rolach głównych. Można to opisać Tygrys Król jako jeden z prawdziwych wzorców kulturowych ery COVID, na dobre lub na złe.
Nie było więc zaskoczeniem, gdy Netflix ogłosił, że Tygrys Król byłoby wracam na drugi sezon później tego roku. To po prostu prosta ekonomia: jeśli coś jest hitem, robisz tego więcej, niezależnie od tego, czy narracja tego wymaga.
Według konta Netflix na Twitterze nie ma zbyt wielu informacji o nadchodzącym drugim sezonie, tylko że przyniesie on tyle samo chaosu i szaleństwa, co sezon 1. To z pewnością wysoka poprzeczka do usunięcia, zwłaszcza że Exotic wciąż przebywa w więzieniu pod zarzutem usiłowania zabójstwa i maltretowania zwierząt. Carole Baskin, obrońca wielkich kotów, którą próbował zamordować, już skrytykowała Netflix za odnowienie programu, podobnie jak organizacje charytatywne na rzecz praw zwierząt i wielu krytyków, którzy wzywali serial z powodu jego obszernych problemów.
Zbyt łatwo dało się nabrać na tandetny parodyczny dramat Tygrys Król zeszłego roku, okres, który już eony temu wydaje się naszym przygnębionym umysłom. Był to doskonały materiał do oglądania, pełen klifów, sloganów, zwrotów akcji i tego rodzaju wydarzeń, których można by się spodziewać po rewii drag rewii lub filmie Shyamalana z wczesnych lat.
To było tak oszałamiające doświadczenie, że ledwo miałeś czas pomyśleć o ciekawych wyborach i kadrowaniu reżyserów, Erica Goode'a i Rebeki Chaiklin. Pożądliwa kamera skłoniła widzów do śmiania się z tych dziwacznych osób w sposób, który wydawał się rażąco klasowy, zwłaszcza w scenach takich jak John Finlay, były pracownik zoo i miłośnik Exotic, który był zachęcany do filmowania bez koszuli i skupienia się na jego brakujące zęby. W podobny sposób ujęto obszar dotknięty biedą Alabamy, na którym znajdowało się zoo Exotic.
Prawdopodobnie najbardziej złośliwa osoba w Tygrys Król , przynajmniej jeśli chodzi o kształtowanie narracji, był Baskin. Seria praktycznie pochyliła się do tyłu, aby zrównać ją, szaloną, ale pozornie mającą dobre intencje działaczkę na rzecz ochrony przyrody, z Exotic, mężczyzną, który przez lata groził jej i ostatecznie próbował ją zabić. Zdecydowanie zbyt duża część serialu była poświęcona wyjątkowo podejrzanemu spiskowi, w którym Baskin zamordował jej byłego męża, na co nie ma żadnych twardych dowodów. Baskin rzucający oczywiste dowcipy na temat spekulacji, są przedstawiane jako pewnego rodzaju wyznanie, któremu przypisuje się znacznie większą wagę niż podkłady wideo przedstawiające Egzotyczne strzelające wizerunki Baskin i oczerniające ją na wszelkie możliwe obraźliwe sposoby.
Twórcy filmu Tygrys Król przyznali, że zaczęli od chęci skupienia się na rynku wielkich kotów w Ameryce, zanim skupili się na Exotic i firmie, ponieważ byli zbyt fascynujący, by je zignorować. Z pewnością się to opłaciło, ale jednocześnie zasygnalizowało chybione priorytety serii. Egzotyk stał się pokręconym typem bohatera ludowego do tego stopnia, że serial ledwie troszczył się o dobro zwierząt, które zaniedbywał, maltretował i zabijał. Pamiętaj, to jest facet z długą i brudną historią zabijania zwierząt i łamania przepisów ustawy o dobrostanie zwierząt Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych. Zabił emu strzelbami. Przyjął podarowane mu konie z obietnicą ich właścicieli, że będzie się nimi zaopiekował, tylko po to, by je zabić, by nakarmić wielkie koty. Karmił przeterminowane mięso zwierząt i gości, a także własnych pracowników.
Jak zauważył producent telewizyjny Rick Kirkham, „był tam materiał filmowy [własny film dokumentalny w toku] Exotic faktycznie zabijającego zwierzęta dla zabawy. W ciągu roku podszedł do tygrysa, którego nie lubił, i po prostu strzelił mu w głowę”.
To jest człowiek, który otrzymuje od reżyserów status ludowego bohatera? To jest facet, z którego Netflix robił memy do promocji w mediach społecznościowych?
Wydaje się wątpliwe, czy Netflix wyciągnie z tego właściwe wnioski Tygrys Król . Po co to robić, skoro zły sposób działa tak dobrze? Rzeczywiście, to nie tylko Tygrys Król to jest tutaj problem. Prawdziwa działalność kryminalna usługi przesyłania strumieniowego od dawna przebiega na palcach od informacji do lubieżności, ale ostatnio raz po raz spadła na głowę w tym drugim przypadku. Formuła tych seriali jest tak precyzyjna i powtarzalna, że można by na nią ustawić zegarek: błyszcząca kinematografia, pełna pływających kamer; złowieszcza muzyka; szerokie wykorzystanie krwawych zdjęć z miejsc zbrodni; i chęć oddawania się wątpliwym intrygom.
Nie pierdol się z kotami zaczęło się jako historia śledztwa internetowego, zanim przekształciła się w szalenie wyzyskującą analizę sprawy Luki Magnotty, która pokazywała nagranie maltretowanych zwierząt, zanim zganiła publiczność za zwracanie na to wszystko uwagi. Ostatnie filmy dokumentalne o morderstwach Night Stalker i Son of Sam skupiały się na stylu nad treścią, przedstawiając swoich poddanych jako magicznych boogeymenów lub marionetek w szerszym (i łatwym do obalenia) spisku. Serial o Elisie Lam i tajemnicy hotelu Cecil wydawał się zbyt chętny do oddania się niebezpiecznym i wyzyskującym teoriom otaczającym jej tragiczną śmierć, a wszystko po to, by podkreślić pozorną dziwność starego budynku. Prawdziwa zbrodnia zawsze była etycznie trudnym gatunkiem, z natury tandetnym formatem, który walczył, by ubrać swoją ludzką niedolę w infotainment. Wydaje się, że Netflix zrezygnował z udawania poważania na rzecz śmieci i zwykle z mnóstwem memów na boku.
Tygrys Król to tylko jeden z wielu przykładów tego niepokojącego trendu. Nie należy oczekiwać moralnego myślenia od podmiotu korporacyjnego, który ceni liczbę subskrybentów ponad przyzwoitość. Mimo to gotowość serwisu streamingowego do ponownego zanurzenia się w szaleństwie Tygrys Król pomimo ewidentnie okropnych elementów i ogólnego odrzucenia prawdziwego cierpienia jest to zły krok dla Netflix.