Recenzja „Myślę o rzeczach końcowych”: tragedia opowiadania
Nasz werdykt
„I'm Thinking of Ending Things” niczego nie zatrzymuje, ponieważ zagłębia się głęboko w ludzką psychikę i nie pozwala opuścić zmarszczek mózgu.
Do
- 💔Zgroza odnaleziona w banalności dzięki mistrzowskiemu montażowi.
- 💔Niesamowite występy, szczególnie Jessie Buckley.
- 💔Trzeci akt jest majestatyczny, surrealistyczny i bolesny.
Przeciwko
- 💔Pełne przeanalizowanie tego, co właśnie obejrzałeś, może wymagać więcej niż jednego wyświetlenia.
Myślę o zakończeniu rzeczy został reklamowany jako horror, ale nie jestem pewien, czy jest to całkowicie dokładne odzwierciedlenie tego, co mają do zaoferowania subskrybenci Netflix. Nie dlatego, że ostatecznie nie zajmuje się jakimś przerażającym tematem – absolutnie nie odwołuję się do starego kasztana, jakim jest traktowanie horroru jako pewnego rodzaju niższego szczebla gatunku – ale dlatego, że Charlie Kaufman, wierny wyjątkowej, autorskiej formie, stworzył historię to przywołuje o wiele więcej niż to, co łatwo opisuje konwencjonalna klasyfikacja gatunkowa.
Strach i przerażenie mogą być najbardziej uogólnionymi emocjami, które są przekazywane przez tę historię, ale jest też pełna komedii, tragedii, animowanych winiet i, co szokujące, jej uczciwy udział w teatrze muzycznym. Podczas gdy pomniejszy filmowiec może grzebać w takich ambicjach pod niestosownym ciężarem zderzających się tonów i wstrząsających przejść, Kaufman stworzył film budzący podziw poetycki majestat, nie powstrzymując niczego, gdy zanurza się głęboko w ludzką psychikę i nie chce zostawić zmarszczek mózg.
Młoda kobieta (Jessie Buckley) myśli o zakończeniu spraw ze swoim chłopakiem Jake (Jesse Plemons) po około sześciu tygodniach wspólnego życia. Prowadzi ich do swoich rodziców, a para zastanawia się nad wspólnymi punktami ich edukacji w college'u i filozofii, gdy burza śnieżna grozi utrudnieniem im powrotu do domu tego wieczoru. Tymczasem, z niezbyt oczywistych powodów, do rozmowy włączają się sceny, w których woźny z liceum (Guy Boyd) wykonuje swoje obowiązki.
Tajemniczy woźny na bok, Myślę o zakończeniu rzeczy otwiera się wystarczająco niewinnie, chociaż uważni widzowie zaczną zauważać dziwne nieciągłości, takie jak skłonność Jake'a do reagowania na narrację swojej dziewczyny zamiast na to, co mówi na głos, lub że para wydaje się mieć niesamowicie podobny zbiór naukowych i literackich punktów. odniesienia, z którego czerpią, pomimo studiowania różnych przedmiotów w szkole. Ich rozmowa nie tyle przypomina sekcje wzajemnie cenionych dzieł, ile chłodne recytacje potwierdzające wiedzę.
Wtedy sprawy stają się jeszcze dziwniejsze. Nie jesteś pewien, czy znasz imię postaci Jessie Buckley, i rzeczywiście, podobno zmienia się co kilka minut. Montaż wydaje się być zdezorientowany i szalony, zdumiewający wyczyn jak na ciasną przestrzeń samochodu. Kiedy para przybywa do domu rodziców Jake'a, wszystko w jego matce (Toni Collette) i ojcu (David Thewlis) czuje się trochę nieswojo, nie tylko w tym, że są kompletnie nieudolni społecznie, ale także w tym, że Jake nagle wydaje się, że chce czegokolwiek ale żeby tam być. Ciągłość między ujęciami i punktami fabuły zaczyna się załamywać, a sama rzeczywistość, której myślisz, że doświadczasz, staje pod znakiem zapytania.
To niezwykle niepokojące przeżycie, które staje się jeszcze bardziej intensywne, ponieważ film nie tylko bawi się twoimi oczekiwaniami co do tego, jak ta eskalacja się rozwiąże, ale także czy będzie eskalować w sposób, jakiego oczekujesz lub z wrodzonym komfortem. Podczas tej egzystencjalnej podróży Collette i Thewlis z łatwością kradną show, zmieniając nastroje z tak zaciekłą intensywnością, że aż zdumiewające jest to, że ich bohaterowie czują się w ogóle spójni. Plemons niesie na ramionach znużony światem ciężar, który przeczy o wiele bardziej, niż można by się spodziewać, że jego postać chłopaka z college'u mogłaby sugerować, ale to Buckley zasługuje na największą pochwałę jako protagonista, który jednocześnie jest uwięziony w świecie, który z każdym z nich ma mniej sensu. przemija chwila i jest skrępowana konwencją społeczną i poczuciem, że podąża za własnym, nieświadomym planem.
Trzeci akt filmu w pełni manifestuje się w rodzaju dzieła wymykającego się gatunkom, jakiego oczekuje się od Charliego Kaufmana, i jest druzgocącą odą do kruchości pamięci, bólu żalu, piękna ludzkiego związku i władzy, jaką historie mają nad naszymi zyje. Podejrzewam, że wielu widzów będzie chciało dość szybko ponownie obejrzeć film, poskładać w całość porozrzucane fragmenty metanarracji i w pełni zrozumieć zakończenie, które może być nieco mniej ostateczne niż oczekiwano. Dotyczy to nawet czytelników powieści Iaina Reida, z której jest to zaadaptowane, ponieważ swobody Kaufmana w narracji dostarczają interesujących zmarszczek, które warto przeanalizować i zbadać. Ale nawet po jednym posiedzeniu Myślę o zakończeniu rzeczy to surowe, emocjonalne arcydzieło, które dotyka sedna ludzkiej kondycji i pozostawia cię do zastanowienia się nad swoimi priorytetami. Upewnij się, że masz pod ręką trochę pocieszenia, gdy pojawią się kredyty. Będziesz tego potrzebować.
Myślę o zakończeniu rzeczy będzie transmitowany w serwisie Netflix od 4 września 2020 r.
Dzisiejsze najlepsze oferty Netflix Netflix Standard Netflix 13,99 USD/mth Pogląd