Recenzja Rebeki: Porównanie zabija
Nasz werdykt
„Rebecca” Bena Wheatleya to trzy oddzielne filmy w sposób, który działa na jego korzyść.
Do
- 💃🏻Hunt, dramat i tajemnica w jednym.
- 💃🏻Wszędzie solidne występy.
- 💃🏻Urocza kinematografia.
- 💃🏻Pani Podróż de Wintera jest godna uwagi.
Przeciwko
- 💃🏻Trzy historie w jednym działają, ale czas wykonania filmu nie.
Wszystko zaczyna się od słodkiego spotkania. Młoda dziewczyna, nie tyle obdarzona imieniem (ale grana przez niezrównaną Lily James) robi zamieszanie, by zrobić rezerwacje dla swojego szefa, aby zdecydowanie okropna pani Van Hopper (Ann Dowd) mogła przypadkowo spotkać niedawno owdowiałego Maxima de Winter (Młot Armii). Zamiast tego nasza zdenerwowana bohaterka upuszcza torebkę z monetami. Pomogła jej, gdy pospiesznie odbiera swoje rozrzucone pieniądze przez nikogo innego, jak samego pana de Winter. Naprawdę nie ma możliwości, żeby wiedziała, co będzie dalej.
Rebeka opowiada niezliczoną ilość historii, z których wszystkie są powiązane z tajemniczą zmarłą żoną Maxima. Pierwsza to miłość. Gdy ich krótki czas mija, Max i dziewczyna są przez siebie zakochani. Kiedy pani Van Hopper próbuje stanąć między nimi, zabierając swoją podopieczną do Nowego Jorku, Maxim prosi ją, by zamiast tego wyszła za niego. Bez tchu, zdezorientowani i przepełnieni oksytocyną, oboje wyruszają w swój miesiąc miodowy, zanim wracają do posiadłości de Winter, rozległego domu Manderleyów.
I tak dziewczyna otrzymała imię: Pani de Winter.
Problem w tym, że to nazwisko już do kogoś należało. Duch Rebeki de Winter nawiedza korytarze Manderley tak samo uparcie, jak nawiedza nagle śpiącego Maxima. Jej obecność można odczuć wszędzie, związaną z jego żarliwą miłością do pierwszej żony i oddaniem szefowej personelu Manderley, pani Danvers (Kristin Scott Thomas).
Pani de Winter nie wierzy w duchy, ale Rebeka po mistrzowsku przedstawia, jak wiele porównań może prześladować kogoś tak uporczywie, jak każde widmo. Chociaż jest szaleńczo zakochana w swoim mężu, szybko zaczyna się zastanawiać, czy biedna sierota mogłaby kiedykolwiek osiągnąć tyle, na ile początkowo sądził Max. Co gorsza, pan domu wydaje się ukrywać nie tylko coś, ale wszystko od swojej młodej żony. Nie zaczyna dowiadywać się o wątpliwej śmierci Rebeki, dopóki pani Danvers i członkowie personelu nie zaczynają się wymykać.
W miarę wzrostu porównań, rosną też pytania maniakalne. Ciągłe pytania dręczą jej umysł, gdy kryje się w tajemnicy. Komu może zaufać? Kto naprawdę ją kocha? Czy kiedykolwiek uda jej się uciec od Rebeki? Oczywiście odpowiedź na to wszystko brzmi nie. Ponieważ pani de Winter jest porównywana tylko do Rebeki. Z drugiej strony może być kilku innych nikczemnych graczy, którzy pomogą rozpalić ogień jej niepewności.
Rebeka czuje się jak trzy filmy połączone w jeden. Zwykle byłoby to ze szkodą dla filmu. Jednak w tym przypadku Benowi Wheatleyowi udaje się to zrobić. W wielu zwrotach akcji, od romansu przez nawiedzenie do dramatu, nigdy nie traci z oczu faktu, że jest to historia pani de Winter. Chociaż gotowość do małżeństwa w ciągu tygodnia jest nieco nieaktualna dla współczesnej publiczności, chemia między Jamesem i Hammerem rozpala się do białości, nawet jeśli kwestionujesz wiarygodność pana de Wintera. Co więcej, w końcu widzimy, jak pani de Winter Jamesa dorasta pośród nawiedzonych i nieustannego chaosu Manderley.
Podczas gdy Armie Hammer i Lily James są mistrzami w tęsknie zakochanych i czasami zagubionych w szaleństwie tego wszystkiego, to pani Danvers Kristin Scott Thomas kradnie show. Jej zaciekłe oddanie motywuje wszystkie rzeczy w całej narracji. Zakorzeniona w niezłomnej stewardesie jest niezachwiana miłość, która napędza ją we wszystkim, pomimo jej pozornie zimnego serca.
Wheatley i autorka zdjęć Laurie Rose z łatwością uchwyciły piękno Manderley. Jego rozległe krajobrazy i bezlitosne morze są uchwycone z szacunkiem i szacunkiem. Jest też sporo zabawnych ujęć, w których pani de Winter zostaje umyta na czerwono na szczycie tego, co wydaje się szaleństwem, i kuli tego wszystkiego w połowie filmu.
Jeśli są jakieś skargi dotyczące Rebeka , to taka, o której wielokrotnie słyszałeś o taryfie Netflix: to po prostu za długo. Jestem typem dziewczyny, która z radością przesiedzi trzygodzinny film, jeśli musi być tak długi, ale ten po prostu nie usprawiedliwia jego dwóch godzin. Mógłby żyć bez przerażającego kuzyna rozszerzonej sceny jazdy konnej, a także kilku innych.
Pomijając tę łagodną skargę, Rebeka to godny podziwu – i zupełnie inny – remake. Przynajmniej będziesz się świetnie bawić, obserwując, jak Armie Hammer i Lily James grają ze sobą w nawiedzonej, przestraszonej, a czasem szalonej miłości. Być może za szybko wyszła za mąż, ale rozwój historii pani de Winter jest wart kilku scen przeciągania i napadu złości lub dwóch.