Recenzja Saturday Night: wciągające spojrzenie za kulisy pierwszego odcinka SNL przynosi więcej dramatu niż śmiechu
Co obejrzeć – werdykt
Części jest więcej niż sumy, ale „Saturday Night” to mocny film, który jest prawdopodobnie najlepszym filmem Jasona Reitmana od jakiegoś czasu.
Plusy
- +
Gabriele LaBelle przewodzi silnemu zespołowi młodych talentów i gwiazd weteranów
- +
Przepycha chaos wydarzenia, ale mimo to udaje mu się znaleźć czas na miłe, indywidualne chwile
- +
Edycja jest czymś wyjątkowym
Wady
- -
Śmiech był bardziej spartański, niż się spodziewałem
- -
Kilka wątków nie osiąga pełnego potencjału
Wielu weteranów Sobotnia noc na żywo rozmawialiśmy o przespanych nocach i stresie, jaki często wiąże się z cotygodniowym skeczem, ale to było niczym w porównaniu z wyemitowaniem pierwszego odcinka historycznego programu telewizyjnego w 1975 r., jak pokazano w nowym filmie Jasona Reitmana, Sobotnia noc .
Film, którego współautorem są Reitman i Gil Kenan, rozpoczyna się 90 minut wcześniej Sobotnia noc (jak go wówczas nazywano) swój pierwszy odcinek wyemituje 11 października 1975 roku. Młody producent Lorne Michaels (Gabriel LaBelle) musi zebrać swoją pstrokatą ekipę scenarzystów i aktorów, poprosić doświadczoną ekipę produkcyjną o pomoc osiągnąć swoją wizję, uspokoić współpracowników NBC, pragnących jego porażki i ostatecznie zdefiniować program, który w tamtym czasie miał niewiele porównań. Oprócz LaBelle powołał do życia wiele kultowych nazwisk, takich jak Cory Michael Smith jako Chevy Chase, Ella Hunt jako Gilda Radner, Dylan O'Brien jako Dan Aykroyd, Emily Fairn jako Laraine Newman, Matt Wood jako John Belushi, Lamorne Morris jako Garrett Morris (bez związku), Kim Matula jako Jane Curtin i Nicholas Braun jako Andy Kaufman i Jim Henson. W obsadzie znaleźli się także Rachel Sennott, Cooper Hoffman, Willem Dafoe, Kaia Gerber, Tommy Dewey, Matthew Rhys, Catherine Curtin, Jon Batiste i J.K. Simmonsa.
A to tylko część ogromnego zespołu zebranego, by przedstawić zespoły ludzi, którzy niestrudzenie pracowali, a czasem skakali sobie do gardeł, aby to osiągnąć pierwszy odcinek Sobotnia noc na żywo do powietrza. Naprawdę nie ma w tym słabym ogniwie, ponieważ film świetnie się spisał, wplatając wszystkich w historię i wychodząc z niej, upewniając się, że prawie wszyscy, od młodego Billy'ego Crystal (Nicholas Podany) od pierwszego odcinka po ekipa sceniczna nieufna wobec młodych nowicjuszy, dostaje swój moment.
To powiedziawszy, z pewnością są pewne wyróżniające się występy. Przede wszystkim LaBell, który ma obecnie dwa lata na dwoje i wciela się w kultowe postacie z branży rozrywkowej (wcześniej grał fabularyzowaną wersję Stevena Spielberga w filmie reżysera z 2022 r. Fabelmanowie ). Jest świetny w roli Michaelsa, który jest połączeniem telewizyjnego rewolucjonisty, pewnego siebie w swojej przyszłości i kłębka nerwów, gdy stara się to wszystko poskładać w całość wbrew tykającemu zegarowi. Proszę, dajmy LaBelle trochę więcej pracy.
Inne postacie, które warto wyróżnić, to Morris, Smith i Sennott, która promieniuje z ekranu jako Rosie Shuster, powierniczka i żona Michaelsa (chociaż ta sytuacja wiąże się z wieloma komplikacjami) i ma świetną chemię z LaBelle; cała obsada świetnie ze sobą współgra.
Pomimo tego, jak dobrze im razem na ekranie, perspektywa relacji Michaelsa i Shustera w tej historii jest jedną z najsłabszych. Jest część, w której otrzymujemy dłuższą historię, która po prostu osłabia dynamikę postępowania. Nie chodzi o to, że świadomość, że między tą dwójką istnieje dziwna dynamika, nie jest ważna dla ich bohaterów – niewiele w tym filmie nie dodaje większego kontekstu postaciom lub historii, co świadczy o wysokiej jakości scenariusza – to po prostu że jest to kąt, który tak naprawdę nie wykorzystuje całego swojego potencjału i nie przyciąga naszej uwagi pośród wszystkiego innego, co się dzieje.
Podobnie film staje się nieco powtarzalny w niektórych rytmach fabuły, szczególnie w obliczu nadchodzącego zagrożenia Sobotnia noc zostaje zatrudniony dla NBC do emisji powtórek Johnny'ego Carsona Dzisiejszy program i Michaels zatrudniają od ręki młode, niedoceniane osoby. Powtórzę: te chwile mają swój cel, ale są już gotowe tyle razy, że chcesz powiedzieć „rozumiemy”. Nawet gdyby wydarzyło się to w nocy, być może tutaj dałoby się to nieco złagodzić.
Jedyną rzeczą, która może niektórych zaskoczyć, jest to Sobotnia noc to naprawdę nie jest śmiech. Tak, w tych komediowych legendach pojawiają się zabawne wersety, ale film zdecydowanie bardziej przypomina dramat, w miarę jak rośnie presja na Michaelsa i spółkę. I to jest OK, to działa w tym kontekście. I głównym powodem jest montaż, kierowany przez Nathana Orloffa i Shane'a Reida, który sprawia, że wszystko dzieje się w szalonym, wciągającym tempie.
O ile mi się podobało Sobotnia noc , w sumie części mogą być większe niż suma, bo wyszedłem z poczuciem, że było dobrze, a nie świetnie. Ale role są naprawdę dobre: jeden z najlepszych zespołów roku, scenariusz wypchany po brzegi fascynującymi ciekawostkami i momentami z postaciami, gra w zasadzie w czasie rzeczywistym, jeśli pędzi jak pociąg ekspresowy. Wskakuj i ciesz się jazdą.
Możesz oglądać Sobotnia noc obecnie wyłącznie w amerykańskich kinach. Premiera filmu w Wielkiej Brytanii planowana jest na styczeń 2025 roku.