Recenzja „Świnia”: Nicolas Cage, świnia i demony, które napotkały po drodze
Nasz werdykt
Tylko Ty możesz zdecydować, czy ten posiłek jest odpowiedni dla Twojego podniebienia, ale trudno zaprzeczyć, że nie jest to dobrze przyrządzone danie.
Do
- 🐷 Nicolas Cage daje występ wszech czasów.
- 🐷 Równowaga tonalna między czarną komedią a filozoficzną tragedią jest jak magiczna sztuczka.
- 🐷 Ten punkt kulminacyjny jest zarówno nieoczekiwany, jak i poruszający.
Przeciwko
- 🐷 Ten film nie jest zbytnio zainteresowany uniwersalnym urokiem, zwłaszcza jeśli kupujesz go jako klon „Johna Wicka”.
- Żałuję, że nie zobaczyliśmy więcej tej świni. To słodka świnia.
Kampania reklamowa nowego filmu scenarzysty-reżysera Michaela Sarnoskiego i współscenarzystki Vanessy Block Świnia jest trochę mylące. Dokonano porównań do John Wick lub poprzedni pojazd Nicolas Cage Mandy oparty na bardzo intrygującym zwiastunie i, szczerze mówiąc, nie jest to całkowicie niedokładne w stosunku do tego, czym właściwie jest film. Tam jest spory stopień Knot -esque budowanie świata i ponury, medytacyjny ton jest przypomina pracę Cage'a w Mandy . Jednak jawna stylizacja obu jest całkowicie nieobecna Świnia , i choć nie jest pozbawiony przemocy, nie ma w nim tak wiele, jak można by się spodziewać w filmie, który wydaje się tak bezpośrednio inspirowany dwoma filmami bardzo akcji. Nie, Świnia ma coś innego na głowie. To film, który sprawia, że chce się aktywnie kontemplować jego tematy, a nie rozkoszować się jego nadmiarem. I tak, na tych warunkach absolutnie staje na wysokości zadania.
Niczym łowca trufli prawdopodobnie już wywęszyłeś podstawowy zarys tej historii. Rob (Cage) to hermetyczny łowca trufli, który mieszka ze swoją żerującą świnią. Jedyny kontakt międzyludzki, jaki ma, to młody przedsiębiorca Amir (Alex Wolff), który co tydzień pojawia się w swoim drogim samochodzie, aby kupić trufle, a ich związek jest w najlepszym razie zawodowy. Jednak kiedy jedyny przyjaciel Roba zostaje uwięziony w środku nocy, nie ma nikogo innego, do kogo mógłby się zwrócić oprócz Amira, którego całe przedsięwzięcie z truflami opiera się na Robu i jego świni. Więc Rob każe Amirowi zabrać go do Portland, aby zbadał, kto mógł zabrać świnię, gdzie szybko staje się jasne, że w przeszłości Roba jest coś więcej niż antyspołeczny samotnik, którym stał się w ciągu ostatnich piętnastu lat.
W tym momencie Świnia uderza w bardzo specyficzną równowagę tonalną, która powinna wydawać się sprzecznością, ale tak nie jest. Z jednej strony jest to film o wymyślnym półświatku portlandzkiej sceny restauracyjnej, podobnie jak Knot 's Continental Hotel, ale z szefami kuchni zamiast zabójcami. Nie zabójców kucharzy. Tylko kucharze. I choć cichy szacunek oddawany historii Roba jest odtwarzany całkowicie prosto, film oczywiście ma poczucie humoru w odniesieniu do bardziej dziwacznych aspektów swojej wyobrażonej podziemnej sieci kulinarnej, zapewniając niezbędny i doceniany mroczny, komiczny wydźwięk.
Jednak z drugiej strony, nigdy nie przewraca się w pełni w farsę, zamiast tego wlewa niedowierzanie do filmu, który jest o wiele bardziej zainteresowany badaniem aspektu ludzkiej psychiki: mianowicie wadliwych sposobów radzenia sobie ze stratą i manier. w którym strata nas psuje i pochłania. Świnia jest oczywiście czymś więcej niż tylko świnią dla Roba, a symboliczne połączenie z najważniejszym elementem jego przeszłości zwróciło jego uwagę na pojedynczą obsesję na punkcie powrotu świni do niego. Łatwo założyć, że Świnia byłby po prostu kolejną odsłoną przemysłu chałupniczego absurdalnych filmów handlujących dziwaczną postacią Nicolasa Cage'a, ale Cage daje tak zniuansowaną i potężną grę, że podkreśla, jak doskonałym i interesującym jest aktorem, gdy ma się do niego mięsisty materiał.
Podczas gdy występ Cage'a jest centralnym elementem filmu, gracze drugoplanowi są tym, co naprawdę podkreśla motywy i zawiłości filozoficzne filmu. Amir doświadczył strat własnych, odrębnych i innych niż Roba, ale nie mniej silnych ze względu na to, jak bardzo ukształtowały jego młode życie. Występ Alexa Wolffa stopniowo przekształca się z surogatki publiczności w towarzysza cierpienia, co nie jest łatwą sztuczką. Co więcej, ewentualny złoczyńca, grany przez Adama Arkina, jest tak przewrotnie pokręconym lustrzanym odbiciem maniery i motywacji Roba, że nie tylko w równym stopniu wczuwasz się w jego ból, ale także pokojowe rozwiązanie ich nie dającego się pogodzić konfliktu jest tym bardziej poruszające.
To powiedziawszy, pod wieloma względami, Świnia może być filmem wymagającym. To film o niedoskonałych ludziach, którzy niedoskonale radzą sobie z okolicznościami zmieniającymi życie, a Rob nie jest grany jako prawy bohater, pomimo poważnej krzywdy, jaką spotkał jego i jego świnię. To może być alienujące, zwłaszcza że scenografia tak mocno sugeruje, że jest pochodną filmów, które handlują spektaklem żądzy zemsty, tylko po to, by odciąć to na rzecz empatycznego połączenia. Być może o to w tym chodzi, a może nie jest to coś, na czym wytrawny widz powinien koniecznie dbać, ale nadal oznacza to, że specyficzna alchemia Świnia Samoświadoma, podnosząca się i bezczelna subwersja nie będzie się podobać wszystkim.
Świnia to film, który będzie cię prześladował, jeśli mu na to pozwolisz. To przeciwstawia się twoim oczekiwaniom fantazji o zemście śmieciowego jedzenia, aby zamiast tego zapewnić obfitą pomoc empatii i introspekcji. To film ugotowany ze sprzecznych składników, które nie powinny ze sobą współgrać, ale uzupełniać się nawzajem dzięki zręcznej synergii stylistycznej filmowców. Tylko Ty możesz zdecydować, czy dany posiłek jest odpowiedni dla Twojego podniebienia, ale trudno zaprzeczyć, że nie jest to dobrze przyrządzone danie.
Świnia otwiera się w kinach 16 lipca 2021 r.